
- 22 lutego 2017
- 0 Views
Zasypaliście mnie mitami o kotach, które należy raz a dobrze zwalczyć. Ponieważ mitów o kotach jest dużo, postanowiłem przygotować parę wpisów na ten temat, aby nikt nie odbił się od ściany tekstu. Mam nadzieję, że ten format przypadnie Wam do gustu.
Trudno jest zdefiniować początek tego mitu, ponieważ wykluwa się on z ust osób, które nigdy nie miały kota w domu na dłuższy okres, a jak już miały, to niekoniecznie potrafiły zrozumieć, że kot to nie pies, czy pluszowy misiak.
Mimo że koty są inteligentnym gatunkiem (no nie wszystkie, ale zazwyczaj są), to nie rozumieją definicji słowa fałszywy. To my przypisujemy kotom cechy poprzez nazywanie pewnych zachowań zdradzieckimi, przyjacielskimi czy wrednymi. Koty nie znają takich pojęć, więc trudno aby były fałszywe, skoro nie wiedzą co to oznacza.
Daj kotu jedzenie, a ten zapomni o Bożym świecie (i o Tobie opiekunie)! Bzdura jakich mało! Futrzaki nie są głupie i nie da się ich przekupić chlebem powszednim. Moja siostra bardzo często karmi moje koty tymczasowe podając im karmę czy inne smakołyki, a mimo to Fortunat i Józia mają zaufanie do mnie, czują respekt i to na mój widok miauczą w niebogłosy po całodziennej nieobecności. Zapewne jest tak, ponieważ jestem bardziej doświadczony w kontaktach z kotami oraz spędzam z nimi dużo więcej czasu w pokoju, a nie próbuję na siłę pogłaskać. Szanuję ich zachowania, a one odwdzięczają się „przyłączeniem mnie” do stada. Oczywiście są koty, które dadzą się wymiziać osobie, która je tylko karmi i nie jest ich bezpośrednim opiekunem, ale czy ten sam kot i bez wyżerki tego nie zrobi?
Dla równowagi podam pejoratywny przykład. Józia jako dowódca stada myje mi włosy, a nawet śpi ze mną. Czasami jednak zdarza jej się nasikać na łóżko. Pierwsza myśl: co za wredny kot! A jednak absolutna bujda. Józia sika sporadycznie na łóżko wtedy, kiedy poświęcam jej za mało uwagi i czasu. To nie jest jej złośliwy charakter,tylko prośba o atencję. Obserwujmy swoich podopiecznych i starajmy się dać im to, czego potrzebują! (w podobnym przypadku należy jeszcze wykluczyć problemy zdrowotne). Jest to zwykła komunikacja, którą wystarczy zrozumieć, aby usunąć problem.
Mit ten jest bardzo stary i liczy już ponad 400 lat. W 1791 roku zyskał on na sile, ponieważ w Anglii specjalista medycyny sądowej zeznał podczas procesu, że kot wyssał z niemowlęcia powietrze i to było powodem śmierci malucha. Wystarczy wspomnieć, że w tym okresie mordowano i torturowano ludzi za czary, więc czas ten jest bardzo rzetelnym źródłem informacji , haha!
Następnie w 1929 roku, pewien „doktor” w Nebrasce twierdził, że widział kota, który łapami przyciskał policzki niemowlęcia, a poprzez przyłożenie pyszczka do ust malucha, wysysał powietrze z dziecka. Niemowlę zmarło z powodu uduszenia.
W historii tego mitu można znaleźć jeszcze jedną perełkę. W 2000 roku zmarło sześciotygodniowe niemowlę. Zmarło? Byłoby to zbyt konwencjonalne. Zostało bestialsko zamordowane przez kota, który według matki dziecka, Kieran Payn, leżał na twarzy dziecka i zadusił je. Sekcja zwłok wykazała zespół nagłej śmierci łóżeczkowej. Jednak według ciemnogrodu to nadal wina przeklętych 3 kg futra!
Wyłącznie jeden raz w sposób racjonalny próbowano połączyć śmierć dziecka z kotem, ponieważ znaleziono kocią sierść w drogach oddechowych dziecka, ale kocią sierść można zastąpić kawałkiem wełny, więc czyżby wełna, która jest w szufladach czekała, aby nas zabić?
Mit pochodzi z czasów czarownic i magów, a jak widać ciągle dzielnie się trzyma. Przykład w Nebrasce pokazuje, że nie ma czego tutaj w sumie tłumaczyć, ponieważ same świadectwo „doktora” brzmi jak z serialu „Archiwum X”. Jednak, aby obalić ten mit w pełni to rozłóżmy przypadek nr. 2 na czynniki pierwsze.
Kot trzymał łapki na policzkach i wysysał powietrze z dziecka. Skoro koty mają tak dobrą wiedzę na temat naszej anatomii, to dlaczego nie wykorzystują tego przez następne 400 lat?. Dobrze, ale nawet ten argument pomińmy i przejdźmy do następnego. Nie znam się dobrze na budowie płuc dziecka oraz kota, ale na logikę wydaje się, że to właśnie dziecko ma większą pojemność płuc od kota. Kot wysysając powietrze z dziecka, musiał je chyba wypuszczać z drugiej strony ciała, aby sam nie pękł od objętości powietrza.
Większość kotów nie wykazuje agresji do niemowląt. Ba, koty wolą unikać bezpośredniej konfrontacji z człowiekiem, sykną, machną łapą i dadzą śmiertelnikowi spokój. W przypadku niemowląt, koty mogą chcieć ogrzać malucha, kładąc się na nim lub obok niego i tutaj warto czasami rzucić okiem na tę sytuację. Kot o wadze 20 kg może być świetnym ogrzewaczem, ale w konfrontacji z masą niemowlęcia może być zagrożeniem. Ogon kota może wydawać się dla dziecka ciekawym przedmiotem, który powinien wylądować w ustach, dlatego warto zachować zdrowy rozsądek przy takich relacjach.
Z autopsji mogę powiedzieć, że czasami słyszę od wielu osób, że mieszkanie z kotami oznacza koszmarny smród. Tłumaczę wtedy, że gdy my idziemy do toalety, to przecież nie pachnie tam kwiatami i poranną rosą, która pokrywa ściółkę leśną. Koty nie śmierdzą. Brzydko pachnie zwyczajnie to, co zostawiają w kuwecie i to od nas zależy jak długo to będzie leżakować. Kuweta, która systematycznie jest sprzątana, nie śmierdzi.
Następnym powodem, dlaczego ten mit jest ciągle utrwalany to zapach moczu niekastrowanego kocura. Niekastrowane kocury są tak zaprojektowane przez naturę, że muszą oznaczać teren, a wtedy zapach nie jest przyjemny. Jednak wystarczy wykastrować lub wysterylizować kocura, a problem całkowicie znika. Więc ponownie rozwiązanie problemu leży po stronie człowieka.
Koty według mnie są jednymi z najczystszych zwierząt domowych. Ile razy w ciągu dnia widzimy jak dokładnie się myją za uszami czy pod łapkami? Koty bardzo mocno dbają o swoją higienę, jeżeli pozwala im na to ich zdrowie.
Ludzie bez namysłu mówią, że koty śmierdzą, gdy w rzeczywistości zapach unosi się z kuwety. Jest to zwykła ludzka ignorancja. Natomiast, my opiekunowie, dla komfortu własnego, znajomych czy samych kotów, dbajmy o stan kuwety i zdrowie kotów.
Koty, które mają zapewnione dobre warunki życiowe, nie śmierdzą nawet tyci tyci.
Mit ten prawdopodobnie zapoczątkował poniższy artykuł, który można było znaleźć w gazecie Super Express z 30 sierpnia 2008 roku. Artykuł jest dostępny na stronie http://www.se.pl/wiadomosci/polska/kot-przegryz-mi-gardo-bo-chrapaem_70056.html
Źródło http://www.sadistic.pl/kot-przegryzl-mi-gardlo-bo-chrapalem-vt11272.htm
Pozwolę sobie zacytować niektóre fragmenty artykułu, który został stworzony przez Pana Jerzego Paszkowskiego.
„Istny horror! Spokojny kotek Maciuś (10 mies.) z Rzeszowa na Podkarpaciu nagle zamienił się w żądnego krwi morderczego tygrysa.”
„- Maciuś wczepił się we mnie pazurami, miauczał przeraźliwie i gryzł. Dookoła tryskała krew. Myślałem, że to mi się śni – opowiada.”
” Lekarze pozszywali mnie, posztukowali żyłę i naprawili przerwaną powiekę prawego oka. To cud, że widzę – wzdycha pan Krzysztof, którego twarz pokryta jest śladami pazurów.”
„To pewnie przez to, że jak śpię, to mocno chrapię. To musiało zdenerwować Maciusia”
Według mojej opinii, gazeta Super Express jest tak samo dobrym źródłem informacji jak gazeta Fakty. Artykuły typu „mąż chciał mnie zabić kabanosem”, „nie śpię bo trzymam kredens”, które możemy znaleźć w tych gazetach mogą świadczyć o tym, że autorzy Tworzą własną prawdę, która niekoniecznie musi odpowiadać faktom. Przejdźmy jednak do punktowania:
a) Jak koty lub tygrysy mogą być żądne krwi? Są wampirami, czy kim?
b) Koty nie miauczą podczas żądnego krwi ataku. Koty nie miauczą podczas boju o kroplę krwi, wręcz przeciwnie. Koty zazwyczaj miauczą w momentach, kiedy czują się zagrożone lub chcą przekazać konkretny komunikat, nigdy podczas ataku.
c) Spróbujmy rozwiązać podany powód ataku
Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co naprawdę się wydarzyło. Jednak pewni możemy być jednego, gazety typu Super Express, czy Fakt nie są najlepszymi źródłami rzetelnych informacji. Nie poznaliśmy powodu, dlaczego kot to zrobił, bo teoria o chrapaniu jest dosyć żałosna. A co jeśli kot nie był znaleziony 10 miesięcy temu, tylko dzień przed tym wydarzeniem, a właściciel postanowił go wyściskać ze szczęścia? Usuńmy jeszcze teorię o gryzieniu i mamy o wiele prawdopodobniejszy ciąg wydarzeń.
Człowiek znalazł kota na ulicy, a przecież koty tak fajnie się głaszcze, to postanowił go przytulić. Kot miaucząc (w artykule jest napisane, że kot miauczał), próbował się wyrwać z uścisku, a podczas ucieczki zahaczył pazurami o gardło i twarz. Znam przypadki, kiedy osoby postanowiły wziąć dzikiego kota na ręce lub go wyściskać i efekt końcowy był podobny – podrapana twarz i gardło.
Prawdy nie poznamy, lecz mój ciąg wydarzeń jest tak samo prawdopodobny, jak historia opisana w tej „gazecie”
Co jakiś czas w mediach pojawia się informacja, że koty zjadły swojego właściciela. Szkoda, że w tych samych mediach nie pisze się jak ludzie strzelają do kotów, trują lub je jedzą, no ale uszczypliwości zostawmy na boku. Kiedy rozmawiam z wielbicielami psów, zwykle pada stwierdzenie, że koty są dużo gorsze, ponieważ zjedzą cię jak tylko umrzesz, a pies prędzej umrze z tęsknoty za tobą. Słysząc takie bzdury, wiemy, że konwersacja sięga dna studni.
Nie zamierzam dyskutować z wynikami sekcji zwłok. Myślę, że są prawdziwe i nie ma sensu się z tym sprzeczać. Chciałbym jednak zaznaczyć, że koty nie jedzą zepsutego mięsa. Nasze ciało przy warunkach domowych potrafi już nawet po kilkunastu godzinach zacząć się rozkładać, co jest mało atrakcyjne dla mięsożerców. Nie znamy również relacji, jakie panowały między zwierzętami, jak były traktowane. W takim przypadkach zazwyczaj jest minimum kilka kotów w domu, co również może być jakimś czynnikiem. Warto również zaznaczyć, że niektóre koty umierają z głodu, czyli niektóre koty zjedzą nas, a niektóre nie. Nie bez powodu nawiązałem do relacji, ponieważ rasy psów, które uważane są za agresywne potrafią człowieka zabić, jeżeli właściciel nie potrafi się nimi zajmować w sposób odpowiedni.
Szczerze? Wolę, aby zjadł mnie mój pies, kot czy nawet chomik, niż robaki w trumnie. Koty być może mnie zjedzą i przeżyją, a pies nie i umrze. To już wolę, aby mój pies też mnie zjadł i jeszcze żył. Bądźmy zdroworozsądkowi i nie wierzmy w szerzone przez niedouczonych ludzi czy szukające względów pseudo-gazety i kochajmy swoje pupile takimi jakie są, nie będąc obojętnymi dla ich charakteru i temperamentu.
Niedługo pojawi się druga część wpisu, do której link podam m.in. w tym artykule.
©
Co kot to charakter. Mój na przykład jest tak mądry, że aportuje i gada ze mną zawsze jak coś chce. I to nawet tak gada, żebym zrozumiała 😉
Największy powtarzany mit o kotach to to, że koty są głupie. Bardzo krzywdzący stereotyp, bo mam wrażenie, że mój kot dużo rozumie, ale nie zawsze chce mu się reagować 🙂
Uwielbiam koty i jakoś nigdy nie wierzyłem w te mity wyssane z palca. Jeśli człowiek od raz wychowa sobie kota i pokaże mu na co może sobie pozwolić, a na co nie – będzie dobrze 🙂 Cierpliwość i wyrozumienie dla zwierzęcia i samego siebie to bardzo ważna kwestia.
Miałem 3 koty i największą krzywdę jaką mi zrobiły to podrapanie. Jeszcze nie słyszałem, zęby koty wampiry rzucały się na ludzkie gardła.
Cóż, przede wszystkim się uśmiałam 🙂 A później pomyślałam, że ciężkie mają życie te nasze koty. Tyle czarnego pijaru i wrogów na każdym kroku… 🙂
Bardzo ciekawy artykuł. Jednak w części mitu drugiego „ziarno prawdy” piszesz o 20kilogramowym kocie czy to jakiś rodzaj hiperboli czy chodziło o 2kg czy na prawdę istnieją takie koty? 😮
Ps. Moim zdaniem jeśli chodzi o kocią higenę to warto też dodać coś na temat czystości kociej śliny, ponieważ niektóre osoby twierdzą,że nie można być czystym myjąc się tylko śliną. Kolejna ważna sprawa, jeśli chodzi o zapachy towarzyszące kotom to również ważne jest jak karmimy kota 😉
Hej!
jest to delikatna hiperbola, aczkolwiek są rasy kotów, które w standardzie osiągają nawet 15kg, a nie są upasione.
Ciekawa uwaga dotycząca śliny oraz karm. Dodam to w najbliższym czasie.