- 11 września 2017
- 0 Views
Jest wiele sytuacji, podczas których możemy znaleźć kocie maluchy, dlatego przedstawię tylko parę głównych, które można dowolnie powielać. Pamiętajcie, że jeżeli nie jesteście wstanie pomóc długoterminowo, to skontaktujcie się z fundacją i do czasu udzielenia pomocy, zajmijcie się proszę maluchami.
Znaleźliśmy kocięta w środowisku naturalnym
Pisząc środowisko naturalne, mam na myśli sytuację, w której nie widzimy ingerencji człowieka. Może być to np. łąka. W momencie w którym zlokalizujemy malucha, nie łapmy go od razu w nasze ręce. Zwróćmy uwagę, czy jest sam, czy nie ma śladów matki oraz jego rodzeństwa. Jest to ważne, ponieważ może się okazać, że kocia mama jest w trakcie przenoszenia maluchów z miejsca na miejsce lub wyszła na łowy. Dlatego warto zbadać okolicę i jeżeli maluchowi nie grozi niebezpieczeństwo (widać, że jest stosunkowo zadbany, nie ma obok innego zwierzęcia, które czai się na jego życie), to warto odczekać kilkanaście minut i zobaczyć, czy kocia matka przyjdzie do naszego malucha. Jeżeli nie, no to bierzemy sprawy w własne ręce. Trudno wskazać złoty środek, kiedy mamy zareagować. Jeżeli na zewnątrz jest zimno, czy są niekorzystne warunki pogodowe, nie czekałbym zbyt długo, aby maluch się nie wychłodził. Natomiast jeżeli byłby to środek lata, odpowiednia pogoda i zero zagrożeń, to schowałbym się w odległości, która nie wzbudzała by podejrzeń matki i chwilę jednak odczekał.
Znaleźliśmy kocięta sytuacji sprowokowanej przez człowieka
W tym podpunkcie mam na myśli wszystkich „ludzi”, którzy postanowili skazać maluchy na śmierć, poprzez wyrzucenie kotów w kartonach, siatkach i innych przedmiotach. W takiej sytuacji należy natychmiastowo zabrać maluchy i udzielić im pomocy.
Znaleźliśmy kocią matkę z kociętami przy naszym domostwie
Należy pamiętać, że kotka może najzwyczajniej w świecie bronić maluchów, więc warto uzbroić się w cierpliwość i rękawice. Ważne jest, aby nie rozdzielać matki i maluchów od siebie. Parę lat temu znalazłem kocią matkę z maluchami pod werandą. Istniało realne zagrożenie życia dla nich, ponieważ na posesji był owczarek niemiecki. Najpierw zadbałem, aby owczarek nie miał dostępu do maluchów, ani matki. Następnie postawiałem tam miseczki z jedzeniem oraz wodą, aby matka nie musiała polować i dłużej przebywała z maluchami. Po paru dniach, gdy się upewniłem, że wszystkie kocięta są na miejscu, zabrałem kocie stado. Kocia mama okazała się stosunkowo oswojona, więc wraz z maluchami zgarnąłem ją do transportera i pojechaliśmy od razu do weterynarza – co warto robić. Okazało się, że matka miała gorączkę i zapalenie gruczołów, co odbijało się również na maluchach. Na szczęście dzięki pomocy fundacji maluchy i matka znalazły dom.
Znaleźliśmy kocięta z kocią matką w naturalnym środowisku
Osobiście postarałbym się w takiej sytuacji wybadać legowisko. Nie można od razu zabrać stada, ponieważ jeżeli kocia mam jest w trakcie przenosin kociąt, to zabijemy kocięta, które znajdują się jeszcze w starym legowisku.
Na samym początku dostarczyłbym jedzenia dla kociej mamy i zrobił rozpoznanie, czy okolica jest bezpieczna. Następnie przez 2-3 dni przyglądał się, czy ilość kociąt się nie zmienia. W tym samym czasie warto skontaktować się z fundacją o pomoc, ponieważ łapanka może okazać się idealnym rozwiązaniem.
Jeżeli nie otrzymamy pomocy, warto spróbować zaprzyjaźnić się z kocią mamą i spróbować ją złapać wraz ze wszystkimi maluchami.
Należy pamiętać, że dopiero po 3 miesiącach można rozdzielić maluchy z kocią mamą!
Zobacz inne wpisy
- 8 lutego 2017
- 0 Views
- 29 maja 2018
- 0 Views
Dobry artykuł , ja też podrzucę go znajomym.
Dobry tekst, polecam go dalej.