
- 29 maja 2018
- 0 Views
Wiele osób, które staje przed adopcją, zadaje sobie pytanie, wybrać kota, czy kotkę. Mam wrażenie, że kocury (będę nazywać ich wymiennie Panami dżentelmenami) są poszkodowane w tej nierównej rywalizacji. Pora utrzeć nosa zabobonom, które szkodzą Panom dżentelmenom.
Wydaję mi się, że zabobon powstał w wyniku braku chęci zrozumienia Panów dżentelmenów przez ludzi. Powszechnie mówi się, że kocury przed kastracją zaznaczają teren, bardziej niszczą meble, czy są mniej towarzyskie bo to kocur, czyli facet, samiec alfa, który musi rządzić.
W swojej kilkuletniej przygodzie zwanej koci wolontariusz, miałem i mam przyjemność opiekowania się Panami dżentelmenami przed kastracją oraz po. Szczerze nie przytrafiło mi się, aby kocur sikał z powodu potrzeby zaznaczenia terenu. Jak już się to przytrafiło, to raczej wynikało to np. z obsikania kwiata, który po zgłębieniu wiedzy mógł być szkodliwy dla niego, czy po prostu miał chory pęcherz, co jest często u kotów, niezależnie od płci. Jednakże słyszę historię, że Panowie dżentelmeni zaznaczali teren, ale czy to jest problem? Nie ukrywajmy, każdy opiekun, który dba o swoje zwierze przeprowadzi kastrację lub sterylizację kota, która niweluje potrzebę zaznaczania terenu przez kocura, więc czy jest to powód, aby wybierać kotki?
Bardzo często powtarzam, że koty tak jak ludzie, niezależnie od płci maja własne charaktery. Nieważne, czy jest to kocur, czy kotka i tak mogą tak samo okazywać miłość, przywiązanie, czy zrzucić coś przypadkowo. Jedynymi różnicami, które są narzucone przez matkę maturę jest ruja u kotki oraz chęć oznaczania terenu u Panów dżentelmenów. Wystarczy jednak dla zdrowia naszych podopiecznych przeprowadzić kastrację lub sterylizację, a ta różnica przemija. Zdecydowana większość fundacji przeprowadza obydwa zabiegi standardowo, więc płeć podczas wyboru naszego nowego domownika nie powinna odgrywać roli.
Czuje się zobowiązany, aby również obronić płeć piękną. Tworząc ten wpis znalazłem informację, że kotki są mniej tolerancyjne w stosunku do innych kotów, że więcej marudzą czy mają humorki? Serio? Skomentowanie tego, że są to informację wyssane z palce z gazety typu Fakt to tak, jakby nie powiedzieć nic. Obecnie opiekuję się przepięknym czarnym kocurem oraz rozmowną buro-białą kotką i wiecie co? Józia dba o Fortunata myjąc go, ba myje nawet moje włosy. Łącznie opiekowałem się ponad dwudziestką kotów i powiem jedno. Panowie dżentelmenowi potrafią być tak samo indywidualnie jak kotki, kotki potrafią tak samo tolerować inne koty jak kocury, a kocury potrafią tak samo myć moje włosy jak płeć piękna u kotów, więc odstawmy te mity na bok, bo tak jak nie można charakteryzować człowieka poprzez płeć, to nie można tego robić z kotami, ponieważ niezależnie od płci, mają po prostu swoje charaktery, za które tak je uwielbiamy.
Odpowiadając na pytanie „kot, czy kotka” odpowiadam dwupak. W chwili, w której piszę ten post opiekuję się dwupakiem, który jest do adopcji wyłącznie razem. Fortunat, rzekomy samiec alfa, który musi pokazać swoją wyższość jest największą męską ciepłą kluchą, jaką w życiu spotkałem. Jest trochę strachliwy, ale jak odpali traktor to mówię wam, rolnicy zazdroszczą tego dźwięku. Józia natomiast jest jednocześnie jego matką oraz przyjaciółką, daje mu pewności siebie, dba o niego, odstępuje mu jedzenie. W relacjach ze mną jest również bardzo proludzka. Fortunat i Józia to niejedyne przykłady w moim życiu, że nieważna jest płeć kota, lecz nasz stosunek do niego i jego charakter, a wspólny kompromis, może dać niesamowite efekty.
Najlepszym wyborem pomiędzy kotką a kocurem jest wybranie ich obu.
Miałem i kota i kotkę. I mogę w pełni potwierdzić to, co zostało napisane w tym artykule.
Dodałbym tylko od siebie, że kocury są według mnie znacznie bardziej aktywne.
Mój kocur zawsze stawał na równe nogi kiedy wracałem do domu. Kotka z kolei, mówiąc kolokwialnie – „miała to gdzieś”. 🙂
Mity takie same jak z tym, że maść kota ma wpływ na charakter 🙂 chociaż miałam czarnego kocura i był największa przylepa wśród kotów kochał wszystkich domowników i gości witał w drzwiach jak pies, a jak ktoś mu się bardziej spodobał to bez pytania pakowal ssie na kolana 🙂 teraz mam rudego kocura też wita gości w drzwiach łasi się praktycznie do wszystkich i jest taką ciepła klucha 🙂 akceptuje wszystko co przyniose do domu ( tymczasowałam psy i nie było najmniejszzego problemu z akceptacją nowych zwierząt pomimo braku izolacji) kotke tricolor no i to jest dama. Dystans do wszystkich do mnie tylko czasem przyjdzie na mizianie do gości jeśli juz kogoś zna. Nowe zwierzaki w domu na zasadzie no ok jak już przytargalas, ale będę bić przez minimum 2 tygodnie. I od 3 miesięcy mam czarną już półroczna kotkę kochaniutka zachowuje się jak mój kocur nie śpi ze mną tylko na mnie bardzo lubi gości w domu każdemu się pakuje na kolana i jest kwintesencją kociej miłości. Mam nadzieję że tak zostanie 🙂
U nas jest wykastrowany kocur i żyjemy z nim, jak z królem 🙂 Wszystko w jak najlepszym porządku, lubi się bawić, wyczesywać sierść (zwłaszcza szczotką, która raczej masuje, niż wyczesuje, ale ciiii… :)), bawić się w naszego „kociego” chowanego 🙂 To, co podoba mi się w nim najbardziej to to, że nie jest dla nas zbyt natarczywy, nie wymaga tyle uwagi, a nam to pasuje 🙂
Nie do końca zgodzę się z tą tezą. Od zawsze żyję ze zwierzakami w domu i towarzyszą mi prawie wszędzie, muszę stwierdzić, że kocury są zdecydowanie łagodniejsze w „obejściu” niż kotki. Miałam w domu kotkę bengalską, ogromna gaduła (ale tak ta rasa ma), bardzo dużo rzeczy wymuszała, była zaborcza, ciężko stwierdzić czy złośliwa ale posikiwała na rzeczy gdzie nie wolno jej było wchodzić czy się kłaść (nie miała zapalenia pęcherza, była okazem zdrowia), jak wodospad z wodą został przesunięty o pół metra(był tak samo jak w poprzednim miejscu na widoku i kot przechodził koło niego kilkanaście razy) i pokazane kotu gdzie jest to kocica przez kilka dni siedziała w starym miejscu wodospadu i wołała że chce wody, nie pomagała zastępcza miska z wodą w starym miejscu wodospadu czy pokazywanie jej nowego miejsca wodopoju. Kolejne dwa przykłady narwanych kotek też u mnie w rodzinie i u znajomych. Jedna kotka nie dająca się dotknąć, sycząca na wszystkich, robiąca na przekór o głaskaniu nie ma wręcz mowy, kolejna kotka ogromnie agresywna- wystarczyło patrzenie na nią i już zaczynała syczeć, naburmuszała się i rzucała do ataku…A nikt kocicy nie robił krzywdy, nie miała żadnych urazów psychicznych. A wszystkie poza przedostatnią były wykastrowane. Natomiast kocury (oczywiście po kastracji) to mruczące przylepy, do ludzi 0 agresji, można brać na ręce, duźdzać, miziać, nosić, na człowieka nie syczą chodzą jak pies przy nodze. Zupełne przeciwieństwo kotek. Ja jestem zdecydowanie za Panami Dżentelmenami
Hej, dzięki za głos sprzeciwu.
Ja miałem styczność z dużą ilością kocurów i kotek. Zauważalne są schematy, które się powtarzają niezależnie od płci. Z jednego miotu w różnych okresach czasu opiekowałem się Nieszczęściem i Fortunatem, w obydwu przypadkach byłem ich pierwszym domem. Nieszczęście to po prostu kot przytulak po czasie. Jej brat Fortunat, jest również wielką kluską, ale bardziej wycofaną.
Jeżeli chodzi o posikiwanie, to mogą być przyczyny psychiczne (niekoniecznie stres) i ostatnio udało mi się to zwalczyć.
„Jedna kotka nie dająca się dotknąć, sycząca na wszystkich, robiąca na przekór o głaskaniu nie ma wręcz mowy, kolejna kotka ogromnie agresywna- wystarczyło patrzenie na nią i już zaczynała syczeć, naburmuszała się i rzucała do ataku…”
Koty syczą w momencie, kiedy są osłabione np. coś je boli lub czują się zagrożone, w ten sposób próbują zatrzeć swoją słabość. Koty nigdy same nie atakują, jeżeli mają wybór, zdecydowanie wolą się wycofać, czy pacnąć łapą. Koty, nawet dzikusy dokładnie tak samo się zachowują. Opiekowałem się kotką, która na początku pacała i syczała, ale po roku przebywania w domu już wskakuje obok człowieka na kanapę i się zaprzyjaźnia z własnej inicjatywy.
Według mnie, sama płeć nie wpływa na zachowanie, bardziej charakter, przeszłość, czy teraźniejszość kształtują kocie zachowania. Kocury również potrafią dać w kość, ale może szybciej się przełamują?
Bardzo fajny artykuł. Sama mam rocznego kocurka. Jest to mój pierwszy kotek i zanim go wzięłam nie wiedziałam praktycznie nic o kotach, jednak mimo to nie miałam żadnych uprzedzeń co do płci kota. Właściwie, to nawet wolałam kocura, ponieważ uznałam, że będzie to lepszy wybór. Kiedy przeczytałam twój artykuł zdziwiłam się,że ludzie myślą,że kocury są mniej przyjacielskie; natomiast zdziwiłam się jeszcze bardziej, kiedy usłyszałam taką opinie od koleżanki mojej mamy, która miała w życiu już 5 kotek i jest przekonana,że nigdy nie wzięłaby kocura. Nie rozumiem takiego podejścia.
Od niedawna myślę o tym,żeby przygarnąć drugiego kotka i za twoją namową chyba wybiorę tym razem kota płci pięknej .
PS. Czy mógłbyś poświęcić jakiś artykuł komunikacji z kotami? Dokładnie to chodzi mi o to,że niektórzy właściciele, w tym ja, dużo mówią do swoich kotów i jestem bardzo ciekawa jaki to ma wpływ na nie. Z obserwacji zauważyłam,że szybciej się przyzwyczaja do ludzi i bardzo się słucha( jak mu się powie,że czegoś nie wolno, to się zastosuje, próbując jedynie przekonać mnie miauczeniem do zmiany zdania).
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne artykuły.
Również się dziwie, skąd ludzie biorą takie opinie.. Ja mam obecnie kocura oraz kotkę i są genialnym połączeniem charakterów.
Zacznę poszukiwać materiałów, aby nie opierać się wyłącznie na swoim doświadczeniu i postaram się przygotować taki artykuł.
Mam kotkę bardzo elegancką i wyniosła dama. Daje mi odczuć że to ja jestem dla niej i czasem zniza się do mojego ludzkiego, niskiego poziomu jak ma ochotę na pieszczoty. Mam też kota który trafił do nas już jako dorosły Pan i to po przejściach. Pan kot to miziak, przytulak, mruczus i najkochanszy futrzak świata. Pani kotka stara się nie patrzeć zbyt często w jego stronę a on nie oddycha nawet jej powietrzem. Mają swoje, wybrane miejsca w domu i nie wchodzą sobie w drogę chyba że mijają się w przedpokoju, Pan kot nauczony wcześniej paroma kuksancami, grzecznie ustępuje damie drogi 😁